Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Radni o tych samych imionach i nazwiskach w małopolskim sejmiku i krakowskiej radzie miasta. Politolog tłumaczy zjawisko

Ewa Wacławowicz
Ewa Wacławowicz
W Krakowie i Małopolsce poznaliśmy radnych do sejmiku i radnych miejskich. W obydwu instytucjach szykują się niemałe problemy techniczne. W ławach rady miasta zasiądzie bowiem dwóch Grzegorzów Stawowych, a w sejmiku dwóch Janów Dudów. Politolog Marek Bankowicz, prof. UJ tłumaczy, że wyborcom wystarczy, że dane nazwisko się dobrze kojarzy. Zresztą, przypadków kiedy "nośne" nazwisko pomogło kandydatom w wyborach można by mnożyć. Do najbardziej znanych należy Jan Paweł Ziobro, który kilkanaście lat temu dostał się do Sejmu z....17 miejsca na liście PiS.

W niedzielę 7 kwietnia odbyły się w Polsce wybory samorządowe. Szczególnie ciekawie po wyborach wygląda sytuacja w Krakowie i Małopolsce.

W wyborach na prezydenta Krakowa szykuje nam się dogrywka w II turze między Aleksandrem Miszalskim z KO, który uzyskał 37,2 proc., a Łukaszem Gibałą, który uzyskał 26,7 procent.

W wyborach do Rady Miasta Krakowa wygrała Koalicja Obywatelska z 40,11 proc. głosów przed Prawem i Sprawiedliwością - 23,20 proc. i Komitetem Wyborczym Wyborców Łukasza Gibały - Kraków dla Mieszkańców - 15,56 proc. To trzy komitety, które podzieliły się mandatami do 43-osobowej Rady Miasta. Jak podaje Państwowa Komisja Wyborcza, Koalicja Obywatelska może liczyć na 24 mandaty w RMK, Prawo i Sprawiedliwość - 12 mandatów, a KWW Łukasza Gibały - Kraków dla Mieszkańców - 7 mandatów.

Jak zwraca uwagę były krakowski radny Łukasz Wantuch, w tej kadencji Rady Miasta Krakowa dojdzie do sytuacji bez precedensu.

- W nowej radzie miasta będzie dwóch radnych o tym samym imieniu i nazwisku. Będą też w tym samym klubie. Wróżę problemy techniczne - napisał Wantuch.

Okazuje się, że chodzi o Grzegorzów Stawowych. Obaj mężczyźni zdobyli mandaty z list Koalicji Obywatelskiej, co sprawia, że będą zasiadali w jednym klubie radnych. Rozróżniać trzeba ich będzie po drugim imieniu. 54-letni Grzegorz Wojciech Stawowy startował w okręgu nr 1 i zdobył 1507 głosów mieszkańców Krakowa. Z kolei 47-letniego Grzegorza Klaudiusza Stawowego w okręgu nr 2 poparło 3944 krakowian.

Z podobnym "problemem" będą musieli się zmierzyć w sejmiku małopolskim, gdzie z list komitetu PiS dostał się prof. Jan Tadeusz Duda (ojciec prezydenta RP Andrzeja Dudy) i Jan Wiesław Duda (poseł PIS w latach 2015-2023). Pierwszy zdobył 40 tys. głosów mieszkańców i startował z okręgu 3 (Kraków), a drugi uzyskał 28 tys. głosów i startował z okręgu nr 6.

O to, skąd taka popularność "dublowania" kandydatów na scenie politycznej, pytamy prof. Marka Bankowicza, politologa, kierownika Katedry Współczesnych Systemów Politycznych i Partyjnych UJ. 

- To jest bardzo ciekawe zjawisko, które obserwujemy w coraz większej skali. Trzeba tu brać pod uwagę nie tylko inicjatywy tych osób, ale też stojące za nimi komitety, które uważają, że rzeczywiście jest to doskonały pomysł, bo mniej zorientowani wyborcy mogą nie zwrócić uwagi na to, że chodzi o inne osoby, a nawet jeśli chodzi o inne osoby to zbieżność nazwisk procentuje, bo mamy zaufanie do jakiegoś polityka rangi ogólnopolskiej, który takie nazwisko nosi - mówi prof. Bankowicz

Pytamy eksperta, czy znaczenie może mieć też popularność danego nazwiska w regionie, tak jak np. Duda w nowosądeckim. Prof. Bankowicz mówi, że to też ma oczywiście znaczenie choć drugorzędne.

- Pierwszorzędne znaczenie tutaj ma zbieżność nazwiska z nazwiskiem urzędującego prezydenta RP, ale z drugiej strony jeśli nazwisko często występuję w regionie, to przyciągającym wyborców jest fakt, że skoro kandydat nosi takie samo nazwisko to musi oznaczać, że "jest stąd" - mówi politolog.

Prof. Bankowicz dodaje, że Polska jest prawdopodobnie jedynym krajem europejskim, gdzie zjawisko to przyjmuje taką skalę.

Nośne nazwisko "pomogło" m.in. posłance PiS z podkrakowskiej Skały Elżbiecie Dudzie, której mąż nazywa się... Andrzej Duda. Nie chodzi oczywiście o prezydenta RP, choć gdy posłanka startowała w wyborach parlamentarnych w 2015 roku, wiele osób myślało, że głosują na żonę prezydenta RP.

Kilkanaście lat temu, głośnym echem odbiła się kandydatura Jana Pawła Ziobry z Zakrzowca, który kandydował z list PiS z 17 miejsca i dostał się do parlamentu. Miał wówczas 22-lata. Kampanii wyborczej praktycznie nie prowadził, a jedyne co zrobił, by dotrzeć do wyborców, to rozrzucenie w powiecie wielickim - i tylko tam - kilku tysięcy ulotek. Można sądzić, że gdyby nie to, iż kandydat z Zakrzowca ma rozpoznawalne nazwisko, powiat wielicki nie miałby swojego reprezentanta w Sejmie.

Pytamy prof. Marka Bankowicza o drugie zjawisko, które zauważalne było w czasie tegorocznych wyborów choćby w powiecie chrzanowskim. Tu do wyborów startowały całe rodziny.

Ciekawie było w Libiążu, gdzie rodzina Arkitów stanęła po przeciwnej stronie politycznej barykady. Tadeusz Arkit, jeden z liderów Platformy Obywatelskiej w regionie, zdobył mandat do sejmiku. Z kolei jego syn Szymon zmienił front wyborczy, odwrócił się od popieranego przez PO burmistrza Jacka Latko i dołączył do jego największej rywalki Agnieszki Siudy. Mandatu do rady jednak nie zdobył, podobnie jak jego żona Karolina.

Dobrze poradziła sobie także rodzina Potockich. Tu dojdzie jednak do zmiany. Adam Potocki zamieni powiat na radę miejską w Chrzanowie, natomiast Piotr Potocki funkcję miejskiego radego zmieni na radnego powiatowego.

- Jak rodziny mają rozbieżne przekonania polityczne i rywalizują ze sobą, to nie uważam tego za negatywne zjawisko. Natomiast zjawiskiem negatywnym na pewno jest familiaryzacja w ramach jednego ugrupowania. Wybił się ktoś z rodziny i dopinguje oraz ułatwia aktywność publiczną członkom swojej rodziny. Mąż obsadza żonę, żona męża. I to zjawisko mi się nie podoba, bo jest trochę na bakier z wymogami demokracji i republikanizmu. Wyborcy powinni temu się sprzeciwiać - stwierdza politolog. 

Polska w rankingu największych rynków muzycznych świata!

emisja bez ograniczeń wiekowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Radni o tych samych imionach i nazwiskach w małopolskim sejmiku i krakowskiej radzie miasta. Politolog tłumaczy zjawisko - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto